Staż jest super. Co prawda muszę wstawać baaardzo wcześnie, ciągle jestem zmęczona, a poza pracą, jedzeniem i spaniem, niewiele zostaje mi atrakcji. Jestem jednak przeszczęśliwa. Ruszyłam do przodu. Robię to, co kocham. I jeszcze mi za to płacą. Lub, by być bardziej precyzyjnym, dopiero zapłacą :)
Staż zaczęłam od ulubionej chirurgii. Faktycznie - może i nie mamy na tym oddziale najwięcej roboty, ale papierki do wypełniania znajdą się zawsze, a w między czasie można przyjąć paru pacjentów lub postać na bloku i poobserwować chirurgów w ich naturalnym środowisku. ;)
Niestety, albo stety - zobaczymy wkrótce, przenoszę się na pediatrię. Nie było miejsca dla nas dwóch na oddziale chirurgicznym. Hmmm... Zabrzmiało to, jakbym przegrała i musiała odejść. Nic jednak bardziej mylnego - wiem już czego się spodziewać i świadomie zostawiam sobie przyjemnie siedem tygodni na deser. ;)
Powoli odpływam. W sen. Nie jest niby późno, ale oczy mi się już kleją. Na szczęście jutro sobota. Można spać chwilę dłużej.
Dobranoc...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz