Trochę planowania wyjazdu. Spotkanie ze stylistką. Tak. Stylistką. I planszówki nieplanszówki z niemal wszystkimi Rzodkiewami. (Niektórzy pierwotni, niektórzy nowi, ale już wszyscy baaaardzo rzodkiewkowi :P)
Zamiast planszówek było tabu i kalambury. Czyli najlepiej. I działo się. A słowo "działo" też miało swoją małą wersję pokazową. ;) Hasła jak zwykle "niemożliwe". Ale mimo to zgadywane w niemożliwie krótkim czasie. Babka zawsze winna grosika i postać fikcyjna: człowiek rozbijajacy się o śróbę w Titanicu lub Grzegorz Brzęczyszczykiewicz albo Freestyler. ;) Mega zabawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz