sobota, 15 listopada 2014

Ola na targach ślubnych!

Świat się kończy. No może nie dziś. Ale ślubny anturaż zawsze mnie przerażał.
Czego to się nie zrobi dla przyjaciół? Szczególnie tych płci słabszej. Której przyrzeczony narzeczony wyjechał na koniec świata. No dużo się zrobi.

Więc były targi ślubne. A później masakrycznie droga kawa /lub napój kawopodobny, jak kto woli/ w towarzystwie innych sobie przyrzeczonych (całe moje życie!).

Zakupy obiadowe. I powrót do kota. Z obiadem. I winem. Kot nie mój. Wino w towarzystwie nie tak rozpaczliwe. Obiad pyszny. A. wciąż daleko.

Smacznego. Dobranoc. Wino polecam. Takie smaczne portugalskie czerwone półsłodkie ze skuterkiem :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz