Ploty wyszły. W Niezłym Ziółku. Przy bajecznym bezcukrowym (??? nie wierzę w takie wynalazki) cieście z gruszką i jabłkiem i kruszonką!
Po plotach z Ewą kino z Rzodkiewkami. "Obywatel". Nie powalił. Radości trochę było. Drugi raz do kina bym już na ten film nie poszła.
Później miało być jam session, ale tłum nas przerósł. Poszliśmy w stronę Foksalu i znaleźliśmy Piw Paw. Było smacznie. Zabawnie. Dołączyła moja wariatka. I francuscy Grecy.
Na deser kręgle w Huli Kuli. Bo o pierwszej najtaniej. I Gin z Toniciem. Bo czasem trzeba :)
Po dopchaniu się paskudnym McDonaldowym wrapem, nocny z centralnego i domek po godzinie.
Taka noc. I tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz