piątek, 2 stycznia 2015

No i po samochodzie...

Zajęłam się urządzaniem mieszkania. Szaleństwo. Jeszcze mam dwa dni na ogarnięcie. A później niech kwitnie życie zawodowe :)

Dziś z tatą woziliśmy płyty do kuchni. Samochód lekko przysiadł. Ale działać będzie. Z tatą gorzej. Namęczył się biedaczek. Ale chyba krzywda się żadna nie stała. Ostatecznie będę fundować kręgarza. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz