niedziela, 22 listopada 2015

Marsjanin


W bezmiarze filmów/powieści katastroficznych, futurystycznych, sci-fi czy jak jeszcze je nazwać ta pozycja zasługuje na szczególną uwagę. Nie dość, że ekranizacja trzyma wysoki poziom książki, to jeszcze podkreśla jej atuty. Nie mamy tu superbohaterów, nadludzi, nacji samowystarczalnej, zdolnej do wszystkiego. Są problemy i rozwiązania. Jest humor. Dużo sarkazmu. I jest Mark Watney. Który ma całkowicie przesrane. I jeden cel. By przetrwać. 

P.S. Książka od filmu różni się kilkoma szczegółami. I chociaż to naprawdę szczegóły warto poznać obie wersje. Wciągają równie mocno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz