Pan A. okazał się zaskakująco przyjemnym człowiekiem. Może źle się nastawiłam. Spacer był udany choć jego tempo było szaleńcze. Nie mam problemu z szybkim chodzeniem, ale to już zakrawało o bieganie. Po pół godziny zostałam odprowadzona na przystanek i niemal wpakowana do autobusu. Są dwie opcje: albo totalnie zanudziłam Pana A. Albo wziął sobie do serca fakt, iż jestem przeziębiona i łażenie po chłodzie nie pomaga w zdrowieniu. Mam nadzieję, że to z troski. :P
O naiwności!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz