niedziela, 30 listopada 2014

Weekend w zamrażarce

Ok. W Wilnie. Bardzo zimnym Wilnie.
Ale w rozgrzewającym serce towarzystwie ukochanych Rzodkiewek ;)


czwartek, 27 listopada 2014

92.

To tylko de Quervaine. Uf.

Żyjemy dalej.

środa, 26 listopada 2014

Ja - kura domowa?

Nawet mi się to podoba. Gdyby mi ktoś jeszcze za to płacił. :)

W menu pojawiły się razowe naleśniki ze szpinakiem i serem, zapiekane w sosie serowo-śmietanowym.

Do tego pranie, sprzątanie, wieszanie, zmywanie. Dzień pełen atrakcji. ;P

wtorek, 25 listopada 2014

Dziennik pełen destrukcji. Na dzień 90.

Wpadł mi w ręce kolejny dziennik. Tym razem do zniszczenia. Wzięłam się za pracę. I bawię się rewelacyjnie. Taki powrót do dzieciństwa. I beztroskiej rozwalanki. :)

poniedziałek, 24 listopada 2014

...

Nastał 89. dzień szczęśliwości. Chociaż projekt padł jakiś czas temu, przynajmniej oficjalnie, namacalnie i werbalnie, dni szczęśliwości nie ustają.

Ostatnie dwa tygodnie były pasmem małych radości, wielkich sukcesów i kilku, w ostatecznym rozrachunku korzystnych, porażek.

Dziś odbyłam moją pierwszą w życiu rozmowę o pracę. Bez zamierzonego skutku, ale... Rozmowa kwalifikacyjna odbywała się przez telefon (i to już jest mocno niekomfortowe), w języku, którym ledwo mówię (co nie znaczy, że nie rozumiem, po prostu talentu do mówienia po niemiecku gdzieś mi zabrakło), z człowiekiem średnio mówiącym po angielsku.

Dowiedziałam się, że:
  • brakuje mi doświadczenia (tez mi nowość)
  • nie znam wystarczająco dobrze niemieckiego (phi! mówiłam?)
Pierwsze koty za płoty. Dumna jestem z siebie. Bo się odważyłam. I teraz już każda kolejna rozmowa nie będzie tą pierwszą.

sobota, 22 listopada 2014

Parapetówka

Coraz gorzej ze mną. A zabawa coraz lepsza.

Muszę wziąć się w garść. I wypośrodkować. :)

piątek, 21 listopada 2014

Dzień B.

Jeszcze tydzień niepewności. Grunt, że robię wszystko, co trzeba i co mogę.
Czasem dobrze być lekarzem...

Trzymam kciuki za siebie. Chyba tak można, nie?

Na odstresowanie Leniviec, smakowity makaron i piwo pszeniczne. W towarzystwie panny A. :*

wtorek, 18 listopada 2014

83, chyba tak...

Pierwsze doświadczenia w grupie fokusowej. Napiłam się, najadłam, dostałam na waciki. Dobrze jest.

sobota, 15 listopada 2014

Ola na targach ślubnych!

Świat się kończy. No może nie dziś. Ale ślubny anturaż zawsze mnie przerażał.
Czego to się nie zrobi dla przyjaciół? Szczególnie tych płci słabszej. Której przyrzeczony narzeczony wyjechał na koniec świata. No dużo się zrobi.

Więc były targi ślubne. A później masakrycznie droga kawa /lub napój kawopodobny, jak kto woli/ w towarzystwie innych sobie przyrzeczonych (całe moje życie!).

Zakupy obiadowe. I powrót do kota. Z obiadem. I winem. Kot nie mój. Wino w towarzystwie nie tak rozpaczliwe. Obiad pyszny. A. wciąż daleko.

Smacznego. Dobranoc. Wino polecam. Takie smaczne portugalskie czerwone półsłodkie ze skuterkiem :P

poniedziałek, 10 listopada 2014

Intensywne przeżywanie życia.

Ploty wyszły. W Niezłym Ziółku. Przy bajecznym bezcukrowym (??? nie wierzę w takie wynalazki) cieście z gruszką i jabłkiem i kruszonką!

Po plotach z Ewą kino z Rzodkiewkami. "Obywatel". Nie powalił. Radości trochę było. Drugi raz do kina bym już na ten film nie poszła.

Później miało być jam session, ale tłum nas przerósł. Poszliśmy w stronę Foksalu i znaleźliśmy Piw Paw. Było smacznie. Zabawnie. Dołączyła moja wariatka. I francuscy Grecy.

Na deser kręgle w Huli Kuli. Bo o pierwszej najtaniej. I Gin z Toniciem. Bo czasem trzeba :)

Po dopchaniu się paskudnym McDonaldowym wrapem, nocny z centralnego i domek po godzinie.

Taka noc. I tyle.

niedziela, 9 listopada 2014

74. dzień szczęśliwości

Babskie ploty nie wypaliły. Zdarza się. Przeniesione na jutro.

Z braku lepszego pomysłu wzięłam za telefon i namierzyłam kilku znajomych nieznajomych kręcących się w okolicach centrum. Do domu przecież wracać nie mogłam? :P 

Popołudnie spędziłam w towarzystwie dwóch Greków, poznanych przez CS. Konstantinosa i Mike'a. Połaziliśmy trochę po Pradze. Poopowiadałam im o Warszawie. A później poszliśmy na obiad. 

Wieczór w domku. Z siostrą. Winem. I pieczeniem muffinów. ;)

Taki to happyday. :D


sobota, 8 listopada 2014

Leniwie w domku. Z wysyłaniem listów. Pisaniem wspomnień z podróży. Wizytą u babci. Rozmową z wujkiem.

czwartek, 6 listopada 2014

Pani doktor szuka pracy!

CV i list motywacyjny napisane. Jeszcze tylko wersja niemiecka. I wysyłam :)

środa, 5 listopada 2014

70, już tylko miesiąc nam został :)

Szukanie pracy idzie mi nie najgorzej. Piszę podania i listy motywacyjne. Walczę z materią. Wyszukuję ciekawe oferty pracy ze specką :) Innych na razie nie biorę :P
W razie czego mam awaryjne miejsce w ndm.
Musi być dobrze! Ha! :)

wtorek, 4 listopada 2014

69

Po dwóch dniach walki zdobyłam świadectwo pracy i złożyłam skutecznie (mam nadzieję) wniosek o wydanie prawa wykonywania zawodu. Tak jest! Za kilka dni będę pełnoprawną panią Doktor ;)

poniedziałek, 3 listopada 2014

68

Za miesiąc dostanę klucze do mieszkania! Własnie się dowiedziałam. Jeśli to nie jest powód do radości, to ja już nie wiem, co mogłoby nim być.

niedziela, 2 listopada 2014

67!

Drugi dzień bezrobocia. Poszłam na zakupy.
;)
Wykupiłam pół sklepu. I czuję się lepiej. W końcu dostałam w prezencie urodzinowym pieniążki na ciuchy. To ze wydałam troszkę więcej można pominąć ;P

sobota, 1 listopada 2014

66. dzień radości

Dzień spędzony na szukaniu pracy. Nie dostałam się na wymarzoną specjalizację. Ale zdałam sobie sprawę, że mam jeszcze tyle innych możliwości. Jestem młoda, mam dobry zawód i cały świat przede mną.

A na koniec przekornie powiem tak: poradzę sobie bez jałmużny ze strony mojego ukochanego państwa. A jak!